W światowym folklorze istnieje mnóstwo zadziwiających istot, z grubsza tylko podobnych do tych, które zna współczesna nauka: należą do nich centaury, smoki, feniksy, gryfony i wiele innych. Większość z nich posiadając wielce nietypowy wygląd nie dysponuje jednak jakimiś nadzwyczajnymi mocami. O wiele bardziej interesujące są istoty mityczne o zdolnościach nieziemskich, których pochodzenie udaje się czasami w pełni racjonalnie wyjaśnić.
Skrzydlate konie, wielogłowe gady i inne hybrydy
Temu, że Pegaz lata, nie dziwią się nawet dzieci – skoro koniowi dodano skrzydła, to z założenia musi latać. Centaury natomiast, to cudowna mieszanka człowieka z koniem – biegają po polach i lasach, a że mają cztery nogi, więc nic dziwnego, że pieszego przegonią. Rusałki z kolei pływają, gdzie chcą i w ogóle żyją pod wodą - zresztą, z rybim ogonem zamiast nóg nie mają czego szukać na lądzie. Legendarne stwory syntetyzowane z dwóch, a czasem i trzech gatunków realnych istot, spotyka się w mitach licznych narodów świata i nie wywołuje to specjalnej sensacji.
Przeniesienie na mityczne stworzenie cech właściwych dla jego „elementów składowych” – zwykła sprawa. Pojawienie się w mitach jednorożców i smoków uczeni są w stanie dosyć przekonywająco wyjaśnić. Według opinii wielu paleontologów, ludzie starożytni mogli zastać ginące gatunki dinozaurów, a i same szkielety gigantycznych gadów pomagały wyobrażać sobie straszne smoki z krwi i kości.
Twierdzenie, że prototypem jednorożca może być nosorożec, jest też łatwe do przyjęcia, a znalezisko w jednym z osiedli ludzi pierwotnych czaszki byka z rogami zrośniętymi w jeden, podpowiada i takie źródło mitów. Warto dodać, że pod koniec ubiegłego wieku w jednym z amerykańskich laboratoriów przeprowadzono eksperyment, w wyniku którego zwykłego młodego byka zamieniono w jednorożca doprowadzając do zrośnięcia się nie w pełni ukształtowanych jeszcze możdżeni.
Według uczonych, taka operacja, dosyć prosta, mogła być w starożytności wykonywana w celach rytualnych. Można sobie wyobrazić, że inspiracją dla innych legendarnych potworów było plucie jadem na odległość przez niektóre węże albo ich hipnotyzujący wzrok. Są jednak istoty, na przykład akonosty (dziewo-ptaki) albo syreny, słodkim śpiewem wabiące żeglarzy na rafy, których paranormalne zdolności nie poddają się prostemu wyjaśnieniu i pobudzają badaczy do wymyślania różnych niecodziennych hipotez.
Czysto słowiańskie cudo
Cudownych stworzeń nie trzeba wcale szukać gdzieś daleko za morzem; istnieją one również w folklorze słowiańskim. Chyba najbardziej tajemniczym przedstawicielem słowiańskich mitycznych istot jest Słowik-rozbójnik. Dziewiętnastowieczny uczony Fiodor Busłajew pisał o nim tak: „Sama jego nazwa pozwala sądzić, że jest i ptakiem, i człowiekiem. W ustnych przekazach trudno doszukać się dokładnego opisu wyglądu Słowika. Jego istnienie wyraża się tylko poprzez działanie i w ciągu całej historii Słowik-rozbójnik powraca do nas raz jako ptak, raz jako człowiek.”
Po pierwsze, Słowik-rozbójnik przebywa zwykle w gnieździe na dębie, co od razu sugeruje postać ogromnego ptaka. Po drugie, ujrzawszy Ilję Muromca (bohater ludowych poematów), Słowik usiłuje zabić go swoim śmiercionośnym gwizdem. To też przywodzi na myśl jakiegoś pierzastego potwora. Jednak pokonany przez rycerza, jakby zrzuca z siebie nieludzkie kształty i funkcjonuje dalej jako człowiek posiadający zdolność zabijania i ranienia gwizdem. Sama postać człowieka-ptaka nie grzeszy tutaj oryginalnością. Człowiek, zdolny latać, niczym ptak, występuje też choćby w mitach greckich (Ikar i Dedal) albo skandynawskich (kowal Wieland). Ale zdolność do śmiertelnego rażenia przy pomocy gwizdania nie jest nigdzie indziej spotykana.
Wersja tradycyjna
Najprościej byłoby przyjąć wersję, według której legendarny Słowik był zwykłym rozbójnikiem, w którego środowisku zwykło się operować przezwiskami. Zbójnicy często budowali punkty obserwacyjne i zasadzki na drzewach. W 1890 roku gazeta „Moskiewskie wiadomości” opublikowała relację mieszkańca miasta Karaczewa, który pisał: „Starzy mieszkańcy tego regionu wskazują nawet miejsce, gdzie znajdowało się „gniazdo Słowika-rozbójnika”.
Jeszcze dzisiaj na brzegu rzeki widać ogromnych rozmiarów pień, który zachował się – według przekazów – z grupy dziewięciu potężnych dębów, wśród których żył Słowik.” Brzmi to sensownie, ale co z najbardziej charakterystyczną cechą Słowika, czyli jego gwizdem? To gwizdanie wspominane jest w ludowym poemacie (bylinie) trzykrotnie. Ludzie ostrzegają Ilję o strasznych skutkach dźwięku.
Słowik gwiżdże, próbując zatrzymać bohatera w lesie, a w końcu ofiarami stają się jego towarzysze. Wiadomo, że skutki gwizdania były zawsze niszczące, jednak uczeni nie znaleźli dokładnego opisu jego działania.
Wersja historyka
Historyk G. Bosow, badający język gwizdania, którym posługują się różne narody w celu porozumiewania się na duże odległości stwierdził, że w obrazie Słowika-rozbójnika znalazły odbicie smutne wspomnienia o jakichś „gwiżdżących” leśnych plemionach. Uczony twierdzi, że dźwięk emitowany przez przedstawicieli tych plemion był słyszany na odległość kilkunastu kilometrów, a u blisko stojącego człowieka wywoływał bolesne doznania. Ale jak oni wydobywali ten niszczący dźwięk?
Możliwe, że podpowiedzi na to pytanie można szukać w incydencie, który miał miejsce kilka lat temu podczas wyścigów konnych w Londynie. W czasie jednej z gonitw, dżokej zdecydowanie prowadzący na torze, pędził po pewne zwycięstwo, kiedy niespodziewanie wpadł w panikę i złapał się za głowę. Wyjaśniło się później, że w tamtym momencie odczuł silny impuls dźwiękowy. Koń pod nim spłoszył się, a on sam runął na ziemię. Policja ustaliła, że zagadkowy dźwięk dobiegł z trybun. Szybko znaleziono winowajcę oraz narzędzie, którym się posłużył.
Była to broń ultradźwiękowa wmontowana w okulary i wywołująca dosyć mocny efekt w zasięgu około 15 metrów. Czy przypadkiem podobną bronią nie dysponował Słowik-rozbójnik i wszystkie te plemiona, o których pisał Giennadij Bosow? Stworzenie takiej broni można przypisać przybyszom z obcych planet albo uchodźcom z Atlantydy. Wydaje się jednak, że bardziej logiczne będzie założenie, że w owych czasach żył w muromskich lasach (centralna część Rosji europejskiej) pewien samorodny talent, który zbudował sobie tajemniczy przyrząd zdolny na odległość pokonać uzbrojonego w łuk człowieka, a przynajmniej mocno go nastraszyć. A resztę dopowiedziała ludowa fantazja… (S).