UFO i bliskie spotkania z

Obcy – niszczyciele

Zdarzyło się to w 1975 roku w stolicy Gruzińskiej SRR. Były mieszkaniec Tbilisi, mieszkający obecnie w Stanach Zjednoczonych, tak opisał swoje przeżycie: W młodości często włóczyłem się po górach i szukałem zagubionych klasztorów i cerkwi, robiłem ich zdjęcia, a potem slajdy. Ogólnie biorąc, zebrała się tego niezła kolekcja, slajdy klasyfikowałem i rozkładałem do ponumerowanych kopert, a w zeszycie zapisywałem daty, miejsca i wszystkie szczegóły.

Szarak - alien

Pewnego razu wracam do domu i widzę, że drzwi na balkon są otwarte (a ja mieszkałem na 9 piętrze i nie było możliwości, żeby wleźć tam z zewnątrz).

Zdziwiło mnie to bardzo, ale wyszedłem na balkon i wtedy osłupiałem: na balkonie stał jakiś człowiek, a raczejistota podobna do człowieka, o twarzy białej jak papier, bez nosa, tylko z nozdrzami; o dużych, żółtych oczach; bez uszu. I odzież miał jakąś dziwną. W takiej chwili pewnie każdego obleciałby strach, ale ja byłem dziwnie spokojny, jakbym swojego dawnego kolegę zobaczył. On do mnie mówi (nawet nie słowami, tylko jakby telepatycznie), ja nie mogę słowa wykrztusić, ale doskonale wszystko rozumiem. Powiedział, żebym się nie denerwował, że oni są z innej planety, jest ich dużo i nas obserwują, żyją pośród nas.

A potem poprosił, żebym oddał mu kopertę ze slajdami nr 8 i zeszyt. Posłusznie zaszedłem do pokoju i oddałem wszystko, o co prosił. Następnie posadził mnie w fotelu i wtedy straciłem świadomość. Ocknąłem się na dźwięk dzwonka do drzwi i nawet pomyślałem: „Jakiś koszmar mi się śnił”. Ale kiedy przypomniałem sobie szczegóły i sprawdziłem koperty i zeszyt, okazało się, że to nie był sen. Wieczorem wybrałem się na przejażdżkę. Wsiadam do samochodu, a tu podchodzi do mnie sąsiadkaZoja i pyta, co to za miła dziewczyna, z którą tak flirtowałem na balkonie? Sąsiadka mieszkała w sąsiednim bloku na tym samym piętrze, co ja i nasze balkony jakby patrzyły na siebie. Byłem w szoku. Poprosiłem, żeby mi opisała tę dziewczynę.

A ona mi mówi, że rozmawiałem z jakąś blondynką, bardzo ładną, w długiej sukience, a potem weszliśmy do pokoju i pomyślała, że pewnie nową przyjaciółkę sobie poderwałem. Czas zgadzał się z tym, kiedy u mnie przebywał Obcy. Dwa dni męczyłem się w domysłach i w końcu postanowiłem pojechać tam, gdzie były zrobione slajdy nr 8, które zabrał mi Obcy. Doskonale pamiętałem, gdzie robiłem zdjęcia. Kiedy dojechałem na miejsce, zobaczyłem runy klasztoru, który w nienaruszonym stanie przetrwał dwanaście wieków, a teraz nagle został zniszczony w ciągu jednej nocy i zamienił się w kupę kamieni.

Znalazłem stróża, staruszka, który mieszkał w pobliżu, i on opowiedział mi, że parę dni temu (w tym dniu, kiedy miałem wizytę) zerwał się straszny wicher i deszcz. Starzec wyjrzał na dwór, bo pies jak dziwnie się zachowywał, i zobaczył jakieś błękitne błyski nad klasztorem. Bał się podejść bliżej, a rankiem zobaczył już ruiny. Byłem oszołomiony, jakoś nie podobały mi się te dziwne przypadki. Kiedy wróciłem do domu, odkryłem na stole arkusz osobliwego papieru, podobnego do grubego pergaminu, na którym napisane były słowa starogruzińskim alfabetem.

Oprócz mnie nikt nie miał klucza do mieszkania, więc się nie na żarty przestraszyłem, ale ciekawość wzięła górę. Znalazłem słownik, gdzie było tłumaczenie starogruzińskich znaków na współczesne, i litera po literze odczytałem napis: „Dziękuję za pomoc.” Spanikowałem, nie mogłem znaleźć sobie miejsca wiedząc, że jestem uczestnikiem jakiegoś horroru. Przyjaciel poradził mi, aby oddać list do Akademii Nauk, co też zrobiłem. Tam wysłuchali mnie i obiecali zadzwonić, jeśli coś się wyjaśni. Oto co odkryli:

„Podczas pisania ręcznego na papier wywierany jest nacisk i barwnik (ołówek, tusz, atrament) pozostaje w wyciśniętym zagłębieniu. W tym przypadku wszystko było na odwrót: z jednej strony było odciśnięte zagłębienie od pisma, a barwnik był z drugiej strony, a właściwie nie tyle barwnik, co jakby wypalony papier. Skład chemiczny papieru nie został na razie ustalony ze względu na konieczność długich badań.”

Po kilku dniach dostałem wezwanie od odpowiednich organów, gdzie przesłuchano mnie szczegółowo i kazano wszystko opisać. Potem dowiedziałem się, że jeśli nadal będę zajmował się tą sprawą, to oni wezmą się za moje leczenie. Jednym słowem, przymknięto mi usta. Później nadal zdarzały mi się tajemnicze zjawiska, na przykład jakieś rzeczy znikały nagle i po pewnym czasie same wracały na miejsce, jakby ktoś się ze mną bawił. Któregoś dnia na polnej drodze zgasł mi silnik i musiałem iść po ciągnik, żeby ściągnąć samochód do warsztatu. Kiedy wróciłem, silnik chodził, jakby nic się nie stało, a kluczyki miałem przecież w kieszeni. Wkrótce wyjechałem do USA i wszystkie te koszmary się skończyły.

Obcy i Arabowie

Arabskiej społeczności Izraela również znane są liczne przypadki spotkań z humanoidami, których oni nazywają „demonami”.

  • Doktor Haraw ibn Bari ze szpitala w Petach Tikwa wracał z Beer Szewe samochodem; za kierownicą siedział jego przyrodni brat Muhammad. Oto co doktor Haraw opowiedział o tej podróży:

Kiedy o godzinie 3:30 w nocy przejechaliśmy most w kierunku Tel Awiwu, zobaczyłem dziwną postać po drugiej stronie drogi. Zawróciliśmy i zatrzymaliśmy się. Postać wyszła z cienia w światła reflektorów. Była to mała istota o bladym ciele. Podniosła prawą nogę i zbliżyła się do nas z zadziwiającą prędkością. Miała ogromne, wypukłe, czarne oczy. Czułem się, jakby czytała w moich myślach, ale nie mogłem odwrócić od niej oczu. Trwało to kilka sekund. Kiedy „to coś” podniosło prawą rękę, Muhammad nacisnął na gaz i umknęliśmy stamtąd.

  • Taksówkarz, Hadżi Muhammad Dżamal, mieszkający w osiedlu Al Arian, przeżył jeszcze bardziej szokujące spotkanie. Umówił się wieczorem ze swoim bratem Atafem koło Mei Ami, aby razem udać się na proszony obiad.

Zobaczyłem go i powiedziałem, żeby chwilę poczekał, a ja przejdę do toalety. Ataf odparł, że „dobrze”. Po chwili podszedłem do jego samochodu i zauważyłem, że jest ubrany w jakiś błyszczący garnitur. Pomyślałem, że Ataf nigdy w życiu nie nosił wcześniej czegoś podobnego. Nachyliłem się, żeby otworzyć drzwi i zobaczyłem, że on siedzi po stronie pasażera, a nie za kierownicą i w ogóle nie zwraca na mnie uwagi. I wtedy zauważyłem dziwne stworzenie. Miało długie włosy, spadające na ramiona i ogromny nos, koloru fioletowego jak bakłażan. Ledwie co nie dostałem zawału. Próbowałem uciekać, ale coś mnie trzymało w miejscu przez 15 minut. Potem Ataf otworzył drzwi wyszedł na zewnątrz mocno zmieszany. Zawołałem do niego: „Ty nie jesteś Ataf! Czego chcesz ode mnie?!

Ataf pamiętał, że siedział w samochodzie i dziwił się, dlaczego Muhammad tak długo nie wsiada. Wysiadł z auta i zapytał, na co on czeka. Pamięta krzyk brata: „Ty nie jesteś Ataf! Gdzie twój błyszczący garnitur?” Taksówkarz przeszedł pomyślnie test na wariografie. Izraelczycy nie wątpili, że był to humanoid, a muzułmańscy mułłowie doszli do wniosku, że Muhammad rozgniewał demona, wchodząc na jego teren. Jak widać, spotkania z Obcymi zdarzają w różnych krajach i w najróżniejszych okolicznościach.

UFO nad Cyprem
UFO na starych obrazach
UFO: NASA milczy na temat obiektów krążących wokół Słońca
UFO – złodzieje wody, energii i nie tylko
Człowiek za sterami UFO?
UFO Hitlera - Tajna Broń III Rzeszy