Świadomy sen | Poza ciałem - LD a OOBE

Wieczorem, próbując zasnąć, możemy czasem doświadczyć tzw. paraliżu sennego. Jest to mówiąc najprościej stan, kiedy nasze ciało śpi, a umysł ciągle jeszcze czuwa. Mamy świadomość tego, gdzie sie znajdujemy, słyszymy dźwięki, oraz odbieramy inne bodźce, ale nie możemy się poruszyć. Nie należy wpadać w panikę, ponieważ jest to stan chwilowy. Wystarczy skupić się na jednej z kończyn i spróbować wykonać jakiś ruch. Prawdopodobnie nie uda się to od razu, ale szybko powrócimy do zwykłego stanu. Konsekwencją będzie tylko rozbudzenie. Bad dreams

Stan paraliżu jest całkowicie naturalny i znajdujemy się w nim zawsze, kiedy zaśniemy, aż do obudzenia - z tą tylko różnicą, że zazwyczaj nasza świadomość jest wtedy zajęta przez sny, więc nie daje nam odczuć braku możliwości ruchu. Z resztą w niektórych fazach snu możemy wyjść z paraliżu - mówić, czy przewracać się po łóżku. Dopiero rano możemy zauważyć, że jesteśmy jeszcze "zaspani", czyli nasze ciało budzi się, ale powoli - było sparaliżowane całą noc. Zanim rozbudzimy się na tyle, żeby odzyskać względną świadomość, zesztywnienie zazwyczaj już ustępuje.

Patrząc z czysto psychologicznego punku widzenia, paraliż senny może umożliwić nam wprowadzenie się w stan potrzebny do wywołane LD (Lucid Dream), czyli świadomego śnienia. Polega to właściwie na uśpieniu ciała, dzięki czemu umysł może wywołać wizje senne, w których mamy pełną kontrolę nad własnym zachowaniem i całym otoczeniem. Niestety sen jest tylko snem, więc nie przeniesiemy go do realnego świata, ani nie doświadczymy bodźców związanych z innymi zmysłami, niż wzrok i słuch. Techniki tej używa się w terapiach psychologicznych (np. przy zwalczaniu fobii), dla rozrywki, czy ćwiczeń rozwoju duchowego. Stan osiągnięcia OOBE (Out Of Body Experience - "Doświadczenie Poza Ciałem") często jest niesłusznie mylony z LD. Nie ma on wiele wspólnego z psychologią i nie jest stanem snu. OOBE, to "podróż astralna". Według osób praktykujących je, świadomość, lub wręcz dusza, opuszcza ciało tak, jak w przypadku śmierci klinicznej.

Pierwszy etap, to wspomniany już paraliż senny. Zazwyczaj poleca się osiągać go, wizualizując mocne drgania, powoli przebiegające od stóp, aż do czubka głowy.

Nasze wyobrażenie musi być na tyle silne, żeby prawie dało się odczuć fizycznie. Jest to jak najbardziej możliwe i nawet niezbyt trudne. Pomogą nam medytacje i wyciszone pomieszczenie, gdzie nic nie będzie nas rozpraszać. Ciało musi być rozluźnione. Każdy ruch spowoduje, że trzeba będzie zaczynać od początku. Najtrudniejsze jest opanowanie podstawowych odruchów - potrzeby podrapania się, czy odkaszlnięcia. Trzeba też psychicznie odciąć się od wszelkich bodźców - zamknąć oczy, a potem po kolei "wyłączać" wszystkie dźwięki i odczucia.

Następny etap, to "wyjście". Jest wiele sprawdzonych technik, a każdy musi znaleźć najlepszą dla siebie. Można np. wyobrazić sobie linę zwisającą z sufitu - to chyba najbardziej popularna technika. Linę trzeba złapać i podciągnąć się na niej. Oczywiście bez pomocy ciała fizycznego, a formy której użyjemy do podróży. Najlepiej wyobrazić sobie nasze własne ręce, sięgające w górę (pamiętając, żeby nie poruszyć tymi materialnymi). Kiedy uda się wyciągnąć z ciała jedną kończynę, podciąganie się ma nam pomóc z resztą ciała.

Dobrze jest korzystać z pomocy bardziej doświadczonej osoby, która będąc już poza własnym ciałem, może wyciągnąć nas z naszego.

Osoby praktykujące OOBE często w trakcie wyjścia słyszą świst, co jest niezbyt przyjemne i zraża do dalszych prób wielu zainteresowanych. Dźwięk ten świadczy, że jesteśmy blisko osiągnięcia celu.

Po co to robić?

Możliwość doświadczenia czegoś tak niezwykłego, jak wejście do innego świata, jest samo w sobie dobrym powodem. Należy też znać różnicę, między OOBE i LD. To pierwsze jest podróżą świadomości. Umożliwia bezcielesne przedostanie się do dowolnego miejsca. Możemy obserwować rzeczy dziejące się wiele kilometrów od miejsca, w którym spoczywa nasze ciało. Bardzo niewiele osób jest w stanie wpływać na otoczenie w bezcielesnej formie, jednak były takie przypadki - nie tylko wpływania na przedmioty, ale również swego rodzaju opętań.

Jest to jednak niebezpieczne, ponieważ uszkodzenie przejętego ciała wpływało też na duszę podróżnika. Mówi się, że oba ciała (własne i opętane) w razie zranienia doznają dokładnie takiej samej krzywdy. Jeszcze inna możliwość OOBE, to wymiana, lub pobieranie energii, skutkiem czego jest uczucie zmęczenia "dawcy", ale korzyść "pasożyta", lub ciekawe doświadczenie, jeżeli obie strony przekazują coś od siebie. Technika jest używana głównie przez tzw. wampiry energetyczne, oraz osoby pracujące z energiami. Nie jest niebezpieczna, co najwyżej nieprzyjemna dla "dawcy".

Poza tym, pobierając małe porcje energii od kilku osób, prawdopodobnie nawet nie damy im odczuć efektu. W przeciwieństwie do LD, OOBE nie zostało uznane przez naukę. Między innymi dlatego, że samo istnienie duszy nie jest akceptowane w wielu środowiskach. Również religie (np. chrześcijaństwo) niekoniecznie są skłonne akceptować tego typu praktyki. W relacjach podróżników nie pojawiają się anioły, bogowie, ani nadnaturalne stworzenia, co mogłoby zniszczyć wiele systemów religijnych.

Z drugiej strony, z relacji o śmierciach klinicznych wynika, że kiedy ciało umiera, dusza widzi jasne światło - przejście do Raju. Może żyjąc, jesteśmy np. na poziomie czyśćca, a dalej uzyskujemy dostęp tylko wtedy, kiedy faktycznie na niego zasłużymy.

OOBE ma jedną zasadniczą wadę. Możliwość obserwacji dowolnych miejsc doprowadziłaby też do wyjawienia tajemnic prywatnych i państwowych, które przecież nie bez powodu są utrzymywane w sekrecie. Powszechny dostęp do wszystkich informacji byłby zaprzeczeniem tego, co chcieliśmy uzyskać, ustalając zasady dotyczące zatajenia danych osobowych oraz przebiegu części działań naukowych i wojskowych, poza tym znacząco wpływałby na nasze poczucie komfortu. Generalnie wolimy wiedzieć czy nie jesteśmy obserwowani, lub podsłuchiwani.

Inaczej czujemy się osaczeni. Jeżeli cały świat mógłby dowiedzieć się, co robimy w każdej sekundzie dnia i nocy, świat byłby bezpieczniejszy, ale też średnio nadawałby się do życia. Co prawda technologia wciąż dąży właśnie do tego (przez monitoring, portale społecznościowe, czy telefony publikujące często wiele informacji, o wycieku których nawet nie wiemy), ale w sposób, w który mamy jeszcze przynajmniej częściową kontrolę nad tym, co widzą inni.

Dlaczego OOBE jest tak mało popularne?

Dopóki nie zostanie uznane przez naukę, ludzi będzie zniechęcał sam fakt, że nie uzyskają efektów przy pierwszej próbie. Do OOBE nie ma instrukcji obsługi, jednego dobrego sposobu. Dopóki taki nie powstanie, w świecie astralnym nie będzie tłumów. Ludzie lubią proste rozwiązania. Wierzą w to, co mogą uzyskać stosując się do prostych poleceń.

Na szczęście jest też sporo takich osób, które czują potrzebę odkrywania, więc może kiedyś powstanie technika, która włączy OOBE w dziedziny akceptowane przez twardo stąpających po ziemi realistów.

Zagadkowe strzały na płaskowyżu Ustiurt
Ludzkość – wynik nieudanego eksperymentu?
Homo capensis – zwany boskopem
Karzełek kysztymski
Piorun kulisty
Tragiczne skutki spotkania z UFO