Nikola Tesla i jego „promień śmierci”

Nazwisko Nikoli Tesli jest ściśle związane z różnymi niezwykłymi wynalazkami z dziedziny elektryczności i magnetyzmu. Na co dzień nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że takie urządzenia jak silnik elektryczny, radio, świetlówka, pilot radiowy, transformator, baterie słoneczne i wiele innych, są dziełem tego genialnego wynalazcy. Stworzone przez Teslę wynalazki wybiegały daleko do przodu przed współczesną naukę.

Opierał je o swoje osobiste wyobrażenia o fizyce. Mało kto go rozumiał, wielu się z niego naśmiewało, tym niemniej dzieła tego zadziwiającego uczonego-wizjonera żyją do tej pory, a patenty są wciąż na nowo rozpracowywane. Tesla po prostu wyprzedził swoją epokę. Poza praktycznymi rozwiązaniami Tesla pozostawił też mnóstwo niezwykłych teorii i projektów. Pod koniec życia zajmował się zdalną bronią energetyczną, którą media nazwały „promieniem pokoju” albo „promieniem śmierci”.

„Promień śmierci”      

ziemia-promien-smierci11 lipca 1934 roku gazeta „New York Times” ogłosiła, że sławny fizyk Nikola Tesla wynalazł „promień śmierci” zdolny zniszczyć do 10 000 samolotów na odległość 250 mil (400 km). Laserowa broń Tesli czyniła lotnictwo zbędnym i bezużytecznym, jako że jedno jego działo mogło wyeliminować zdalnie tysiące samolotów, pozostając nieosiągalnym dla ich uzbrojenia. Przed nowymi promieniami, jak zapewniał serbski geniusz energii elektrycznej, nie istniała żadna obrona.

Również wojska pancerne, burzliwie rozwijające się w ówczesnej epoce, jak też nowoczesne okręty wojenne w mgnieniu oka zamieniały się w kosztowną i absolutnie bezbronną zabawkę. Średnica promienia wynosiła 12 m, a napięcie niezbędne dla systemu – 80 mln woltów. Według informacji Nikoli Tesli, ten promień miał być zdolny do stopienia silnika dowolnego samolotu oraz zdetonowania zapasów bomb i wszelkiej amunicji na jego pokładzie. Nie należy przy tym zapominać o wielkim zasięgu tego urządzenia ograniczonym nie względami technicznymi, ale krzywizną naszej planety.

Zapiski Tesli wskazują, żedziałanie broni oparte jest na wąskiej wiązce drobnych cząsteczek wolframu, które są przyspieszane przy pomocy wysokiego napięcia. Cząsteczki wyrzucone z rury oddziaływaniem elektrostatycznym, zdolne są poruszać się z prędkością przekraczającą 48 razy prędkość dźwięku (w powietrzu, w temperaturze 15 °C, prędkość rozchodzenia się dźwięku jest równa 340,3 m/s ≈ 1225 km/h). W swoim liście do Johna P. Morgana (amerykański finansista i biznesmen, jeden z najbogatszych swego czasu ludzi na świecie) z dnia 29 listopada 1934 r. Tesla tak opisywał swoją broń:

„Niedawno dokonałem bezcennego odkrycia… Aparat latający w pełni zdemoralizował cały świat, szczególnie w takich miastach jak Londyn i Paryż, ludzie są w śmiertelnym strachu przed powietrznymi bombardowaniami. Nowy środek, który ulepszyłem, stwarza absolutną ochronę przed takimi i innymi formami ataku… Te nowe odkrycia, które przeprowadziłem eksperymentalnie w ograniczonej skali, wywarły ogromne wrażenie. Jednym z najbardziej ostrych problemów, najwyraźniej, jest obrona Londynu. Napisałem do niektórych wpływowych przyjaciół w Anglii z nadzieją, że mój plan zostanie przyjęty bez zwłoki. Rosjanie bardzo chcą zabezpieczyć swoje granice przed agresją japońską i ja przedstawiłem im propozycję, która jest poważnie rozpatrywana.”

Na ratunek światu

Idealista Nikola Tesla był święcie przekonany, że kiedy tylko jego nowa broń znajdzie się w dyspozycji wszystkich dużych państw świata, prawdopodobieństwo wybuchu wojny spadnie do zera. Każde państwo będzie otoczone swego rodzaju niewidzialnym „chińskim murem” nie do zdobycia. Fizyk rozsyłał swoje propozycje skonstruowania „super broni” do rządów USA, Kanady, Anglii, Francji, Związku Radzieckiego i Jugosławii. Niestety, pomylił się; żaden rząd nie zainteresował się jego projektem, a listy spoczęły w archiwach.

Tajemne losy tajemniczego wynalazku

tesla-promien-smierciTesla był genialnym inżynierem, ale bardzo słabym menadżerem. Mógł stać się najbogatszym człowiekiem na świecie, a tymczasem zmarł samotny w swoim pokoju hotelowym nr 3327 na 33 piętrze (numer podzielny przez „3”, to jedno z licznych dziwactw Tesli), na skraju bankructwa.

To smutne, że wynalazki Tesli zainteresowały rząd Stanów Zjednoczonych dopiero po śmierci uczonego. W hotelu „New Yorker”, gdzie zmarł, przeprowadzono dokładne przeszukanie. FBI przejęła wszystkie dokumenty związane z pracą naukową fizyka. John Trump, kierujący Narodowym Komitetem Obrony, po zapoznaniu się z dokumentami wydał oświadczenie, że „te zapiski są oderwane od rzeczywistości i czysto teoretyczne, posiadają wyłącznie filozoficzny charakter i nie przedstawiają żadnych zasad ani sposobów ich realizacji”.

Niemniej jednak 15 lat po tym oświadczeniu Amerykańska Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności, znana również pod skrótem DARPA, realizowała tajny projekt w Lawrence Livermore National Laboratory. Eksperymenty bazowały na teoretycznych opracowaniach Tesli znalezionych w jego archiwum skonfiskowanym przez FBI. Poszło na to 10 lat pracy i 27 mln dolarów, dziesiątki prób i setki kosztownych urządzeń. Rezultat – zerowy.

W 1982 roku projekt zamknięto z powodu przekroczenia budżetu, a nieoficjalnie „z powodu niedających się rozwiązać technicznych problemów z przesyłem wiązki cząstek przez ziemską atmosferę na duże odległości”. Chociaż przebieg tych eksperymentów jest utajniony do tej pory, to uczeni są zgodni co jednego – w 1958 roku Amerykanie usiłowali stworzyć słynne „promienie śmierci” Tesli.

Radziecki ślad „promieni śmierci”

wojna-i-promien-smierciJednak Związek Radziecki odpowiedział na propozycję Tesli. W 1937 roku prowadził on rozmowy z firmą Amtorg”, reprezentującą interesy ZSRR w USA i przekazał jej jakieś plany. Dwa lata później otrzymał ze Związku Radzieckiego czek na 25000 dolarów. Wojny to, jak widać, nie powstrzymało, ale niewykluczone, że to właśnie radzieccy uczeni odnieśli największe sukcesy w tworzeniu „promieni śmierci” według szkiców Tesli.

Podobno 20 lat po zakończeniu II. wojny światowej na południu ZSRR zbudowano doświadczalne urządzenia. Mało tego, chodzą słuchy, że po kilku dziesiątkach lat system został bardzo mocno zmodernizowany i zminiaturyzowany tak, że mieścił się na mobilnej platformie. Ale czy to prawda? Bezpośredniej odpowiedzi na takie pytanie raczej nie dostaniemy…

Odtajnione dokumenty Tesli

Spore zainteresowanie wzbudziło ostatnio odtajnienie przez FBI dokumentów Nikoli Tesli. Niektórzy widzą w nich nawet potwierdzenie teorii spiskowych. Spróbujmy spojrzeć na te „sensacje” z boku. Czy ktokolwiek trzeźwo myślący jest w stanie uwierzyć, że Amerykanie odtajniliby po latach coś, co może mieć realną wartość dla innych? Znamy wszak wynik końcowy: „promienie śmierci” nie istnieją (inaczej dawno byłyby wypróbowane na „poligonach” Iraku, Afganistanu, czy choćby Syrii). A to oznacza, że albo zarekwirowane przed 73 laty projekty Tesli okazały się nienadające do realizacji, albo… w ogóle ich nie było. Jeśli chodzi o Teslę, to jego fantastyczne pomysły jeszcze za życia przekraczały wszelkie granice. Może „promień śmierci” przekroczył te granice nieco bardziej?

Przeczucie śmierci przez zwierzęta i rośliny
Inkowie w Niedzicy i tajemnica skarbu
Tabliczka ouija
Chemiczna broń Starożytnych
„Ognista śmierć” i tajemnica „Czarciego legowiska”
Tajemnica lotniska Habit Field