Pochodzenie niektórych znalezisk czasem w żaden sposób nie da się rozsądnie wytłumaczyć. Według opinii ufologów i badaczy zjawisk paranormalnych, na naszej planecie spotyka się niemało przedmiotów zagubionych tutaj przez przedstawicieli pozaziemskich cywilizacji.
Awaryjne lądowania?
Od czasu do czasu w różnych krańcach świata znajdowane są kuliste przedmioty nieznanego pochodzenia.
- Na przykład, mieszkaniec Władywostoku znalazł w 1933 roku w słynnej jakuckiej Dolinie Śmierci, na brzegu rzeki Wiluj, zagadkowy prezent. Była to kamienna półkula o średnicy około 6 cm, czarna i bardzo gładka, jakby wypolerowana. Po pewnym czasie zauważył, że dziwny kamień wspaniale tnie szkło.
- W styczniu 1986 roku w rejonie miejscowości Dalniegorsk (Kraj Przymorski) zdarzyła się prawdopodobnie awaria UFO. Miejscowi mieszkańcy obserwowali przelot dużej, świecącej kuli. Uderzyła ona w ziemię, a na miejscu zdarzenia wybuchł pożar. Grupa badawcza natknęła się tam na opalony kawałek pnia drzewa i skały. Poza tym na ziemi leżały nadtopione metalowe kulki o średnicy ok. 1 cm, kawałki jakiegoś podobnego do szkła materiału oraz osobliwe skrawki w postaci siateczki. Badania wykazały, że siateczka składa się z włókien, w które wtopiono niezwykle cienkie złote nici. Według uczonych, jest toprodukt wysokich technologii, obecnie na Ziemi nieznanych.
Kosmiczny przekaźnik
- Kilka lat temu na brzegu rzeki Tom odkryto tajemniczy artefakt – kamień z metalową obręczą. Ciężar obiektu wynosi ok. 30 ton. Według opinii jego znalazcy, emerytowanego nauczyciela geografii Jurija Barinowa, może to być przekaźnik kosmicznej energii. Metaliczna obręcz pochłania energię – cieplną, świetlną, a kamienna bryła przetwarza ją i przekazuje w kosmos. Podobno sam Barinow, dotykając kamienia, doświadczał czasowego przeniesienia w nieznaną przestrzeń – widział nieznane wcześniej okolice i rośliny.
Tajemnicze znaleziska
Prawdopodobne „pozostałości” po Obcych można napotkać nie tylko w Rosji. W latach 90 w Izraelu niejednokrotnie lądowały nieznane aparaty latające. W miejscach kontaktu z ziemią pozostawały wyraźne kręgi, wewnątrz których znajdowano kawałki jakiegoś srebrzystego metalu i zagadkową oleistą masę czerwonego koloru. Analiza wykazała, że metal jest czystym krzemem, który bez domieszek nie istnieje w przyrodzie, a w skład „czerwonego oleju” wchodzi kadm.
- Brazylijski farmer ze stanu Goiás był niezwykle zdziwiony, kiedy odkrył na swoim polu w odległości około 150 metrów od domu zagadkowy obiekt. Było to coś okrągłego, owinięte jakąś taśmą i gorące w dotyku – widać dopiero co spadło nieba. Uznano to za fragment latającego talerza UFO, tym bardziej, że podobne fragmenty znajdowano w okolicy już wcześniej.
- Kiedy specjaliści różnych służb i organizacji badali brazylijskie znalezisko, analogiczny przypadek zdarzył się w Australii. Właściciel farmy w stanie Queensland, położonej 130 km od Charleville, jadąc do swojego stada natknął się po drodze na tajemniczą kulę ze zwoju metalu, podobną do brazylijskiej. Prawdopodobnie również pozaziemskiego pochodzenia.
W ubiegłym roku na plażach w Oregonie, w stanie Waszyngton i w Północnej Kalifornii znaleziono kilkanaście osobliwych metalowych obiektów, przypominających z zewnątrz pojemniki. Według doniesień mediów, ich wysokość wynosi ok. 60 cm, a powierzchnia – ok. 150 cm x 150 cm. Nie ma żadnych napisów ani znaków. Są hermetyczne, nie można ich otworzyć ani przesunąć z miejsca. Jeśli się do nich zbliżyć, słychać dziwne dźwięki podobne do bębnienia. Policja Oregonu stwierdziła, że znalezione przedmioty stanowią, prawdopodobnie, kontenery wyrzucone z przepływającego statku. Jednak w pobliżu tych miejsc szlaki kontenerowców nie przechodzą. Nie przechodzą też w pobliżu Sri Lanki, gdzie w 1990 r., w 2004 r. i 2005 r. znajdowano coś podobnego. Jest natomiast rzeczą interesującą, że każde pojawienie się takich „pojemników” było poprzedzone serią widocznych w rejonie UFO.
- W ciągu ostatnich 20 lat upadki z nieba różnych zagadkowych przedmiotów zdarzały się też na południu Afryki, ale także w Australii i Ameryce Południowej.
W listopadzie ubiegłego roku jedna z takich „niespodzianek” zwaliła się na pastwisko 750 km od Winhuk, stolicy Namibii. Wielka metalowa kula była pusta i szorstka w dotyku. Liczyła ponad metr w obwodzie (średnica ok. 35 cm) i ważyła 6 kg. Wyglądała, jakby była zespawana z dwóch części. Władze Namibii, zaalarmowane przez miejscowych mieszkańców, zwróciły się o pomoc do NASA i Europejskiej Agencji Kosmicznej. Eksperci doszli do wniosku, że kula jest wykonana ze zwykłego stopu metalu. Tak więc o pozaziemskim pochodzeniu tej kuli raczej nie ma co mówić.
Czy na pewno tylko kosmiczne śmieci?
Specjaliści twierdzą, że kula z Namibii i inne podobne obiekty są to przeważnie puste zbiorniki po tlenie i paliwie zużytym przez rakiety. Chociaż w zasadzie powinny całkowicie spłonąć w atmosferze, to poszczególne ich fragmenty mogą spadać na powierzchnię ziemi. Są wykonane z mocnego materiału, a na dodatek zabezpieczone żaroodpornym włóknem. Na korzyść „śmieciowej” hipotezy przemawiają ślady upadku innych obiektów w pobliżu miejsca znalezienia namibijskiej kuli. Prawdopodobnie były to fragmenty jakiejś rakiety kosmicznej.
Czyżby więc wszystkie spadające z nieba „niespodzianki” nie miały żadnego związku z Obcymi? Niezupełnie. Wiele takich przypadków nie da się wyjaśnić z naukowego punktu widzenia. Zwłaszcza jeśli chodzi o lądowanie UFO. Tyle tylko, że większość uczonych ciągle sceptycznie odnosi się do możliwości przybycia na Ziemię statków kosmicznych z obcych planet…