Śladów rozwiniętych cywilizacji prehistorycznych można odnaleźć bardzo wiele, jeśli – oczywiście – nie dobiera się tendencyjnie faktów i nie próbuje wtłaczać je w pancerz oficjalnej nauki. Wystarczy tylko postrzegać świat takim, jakim jest.
Człowiek z Rodezji
W 1922 roku, niedaleko Broken Hill w Południowej Rodezji (obecnie Zimbabwe), znaleziono czaszkę Neandertalczyka. Znalezisko liczy sobie ok. 40 000 lat, ale jego niezwykłość wynika z zupełnie innych przyczyn. Otóż z lewej strony czaszki widoczny jest niewielki, idealnie okrągły otwór. Początkowo sądzono, że był on zrobiony oszczepem albo innym ostrym przedmiotem, jednak dalsze badania wykluczyły taką możliwość. Gdyby ten pradawny mieszkaniec Ziemi został trafiony pociskiem o stosunkowo małej prędkości, jak strzała z łuku albo oszczep, na obrzeżu rany powstałyby promieniowe pęknięcia.
Tutaj takich pęknięć nie ma, co oznacza, że pocisk musiał mieć znacznie większą prędkość, niż te miotane ręcznie. Brak jest prawej części kości skroniowej, co zdarza się w przypadku rany postrzałowej. Holenderski badacz i dziennikarz Rene Noorbergen, który zajmował się tym znaleziskiem, stwierdził w swojej książce „Secrets of the Lost Races”: „Ten charakterystyczny szczegół obserwuje się u współczesnych ofiar rannych w głowę strzałem z broni palnej.” Argumenty Noorbergena przekonały najwyraźniej ekspertów sądowo-medycznych, którzy badali czaszkę w Berlinie. Potwierdzili oni, że uszkodzenie głowy rodezyjskiego człowieka nie mogło być spowodowane niczym innym, jak tylko kulą.
Bizon z Jakucji
Aleksander Kazancew, pisarz i badacz pamiątek paleontologicznych, zauważył, że i w Związku Radzieckim jest coś podobnego:
„Profesor K. K. Flerow zaprosił mnie do Muzeum Paleontologicznego Akademii Nauk ZSRR i pokazał czaszkę bizona, która też pochodziła sprzed około 40 tysięcy lat, a była znaleziona w Jakucji. Bizon również miał coś w rodzaju rany postrzałowej głowy.
Część czołowa kości była uszkodzona przez rozpłaszczoną na niej kulę, która przebiła kość w sposób kumulacyjny – nie metalem, a sprężonym powietrzem. Co przy tym ważne, rana nie była śmiertelna. Jakucki zwierz widocznie był tylko ciężko ranny, jako że kula nie trafiła do mózgu.
Przeżył, ponieważ na skraju rany widać granulat, twór kostny. Rana goiła się prawdopodobnie jeszcze przez rok.”
Znalezisko w Sudanie
W ostatnich latach w pobliżu starożytnego nubijskiego miasta Kerma znaleziono liczne czaszki ludzkie ze śladami podobnymi do ran postrzałowych z broni palnej. Według opinii Kazancewa i innych badaczy, we wszystkich przypadkach – w Rodezji, Jakucji i Sudanie – otwory czaszkach były przebite kulami Obcych albo wypalone laserami w czasach prehistorycznych. A teraz, dla równowagi, przedstawimy hipotezy uczonych reprezentujących naukę oficjalną.
- Czaszka z Rodezji pochodzi nie sprzed 40 000, a od 125 000 do 300 000 lat. Została znaleziona 17 czerwca 1921 roku przez szwajcarskiego górnika Toma Zwinglara, przy czym nie w kopalni ołowiu, tylko w skalnej jaskini. Angielski antropolog Arthur Smith Woodward nazwał ten nowy gatunek Homo rhodesiensis. Oczywiście, nie był to Neandertalczyk, a co najwyżej Homo heidelbergensis, jako że w Afryce Neandertalczycy nigdy nie żyli.
Do niedawna sceptycy twierdzili, że czaszka mogła zostać przebita na przykład przez piorun, przedmiot niesiony huraganem, a nawet meteorytem. Badania wykonane w 1994 r. na nowoczesnej aparaturze wykazały, że otwór o średnicy 8 mm nie był przyczyną śmierci: krawędzie rany zaczęły się goić. Na czaszce widać ślady procesu patologicznego, który uszkodził kości. Jeśli chodzi o proces chorobowy, to opinie są podzielone, ale najpewniej był to ziarniak. Przyczyną śmierci było zakażenie.
- Czaszka bizona z Jakucji zyskała światową popularność. Konstantin Flerow, na prośbę włoskiego ufologa Roberta Pinottiego, wyraził swoją opinię na ten temat:„W naszym muzeum rzeczywiście znajduje się interesujący Pana czerep bizona z okrągłym otworem na czole. Bardzo możliwe, że został on przebity rogiem drugiego bizona podczas walk godowych. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że otwór jest skutkiem działania parazytów. Nie ma żadnych dowodów na to, że jest to ślad działalności przybyszów z obcych planet.”
- Okrągłe otwory w czaszkach znalezionych w Sudanie zostały wykonane celowo podczas trepanacji. Według antropologa D. Martina z uniwersytetu w Illinois, mieszkańcy Kermy opanowali rewolucyjny sposób trepanacji przy pomocy ręcznego wiertła. Nie ma to nic wspólnego z Obcymi.
Przedstawiliśmy dwie wersje wydarzeń sprzed dziesiątków tysięcy lat: zwolenników paleokontaktów i oficjalnej nauki. Wydaje się jednak, że ta druga wersja wygląda czasem na bardziej fantastyczną od pierwszej. A może podobne fakty świadczą o tym, że podróże w czasie są możliwe i regularnie się odbywają? Myśliwy ze sztucerem zagubiony w prehistorycznej Jakucji, albo uzbrojony gangster, który trafił na swojej drodze przypadkowego człowieka z Heidelbergu albo Kermy – dlaczego nie? Może i dzisiaj jest pośród nas jakiś podróżnik w czasie.