Mroczna wyspa - „Skrzynia Umrzyka”

Hej, ho! Na "umrzyka skrzyni" I butelka rumu. Hej, ho! Resztę Czart uczyni I butelka rumu   Ktokolwiek zetknął się bliżej z żeglarstwem, powinien dobrze znać ten refren. O wiele mniej osób wie, do czego on nawiązuje. Motyw przewijał się też w filmach, piosenkach, książkach, a nawet w malarstwie. Obecnie najbardziej kojarzy się pewnie z tytułem jednej z części filmu „Piraci z Karaibów” i jest to właściwie niezły trop. Czym może być „Skrzynia Umrzyka”?

Wbrew pozorom­ wcale nie chodzi o kufer ze skarbami, jakie piraci mieli zakopywać na bezludnych wyspach, żeby uchronić je przed zatopieniem w razie porażki w walce. Istnieją pogłoski mówiące, że było to magiczne pudło, w którym zamykano zmarłego, a ten ożywał po trzech dniach. Morza za czasów piratów były pełne magii, a życie nieźle dawało w kość. Ciężko byłoby zliczyć, jak wielu ludzi próbowało oszukać śmierć.

Chociaż zwykle dało się zauważyć, kiedy nadchodziła w postaci wrogiego statku, lub złej pogody, uniknięcie jej było prawie niemożliwe, ponieważ tylko odległy brzeg mógł zagwarantować względne bezpieczeństwo. CzarnobrodyByć może gdzieś istniała skrzynia przywracająca życie, ale prawdopodobnie osoba nazywająca ją „Skrzynią truposza” zasugerowała się zasłyszaną nazwą, określającą coś zupełnie innego. Kiedy przyjrzymy się angielskiemu odpowiednikowi tej nazwy – Dead Man’s Chest – zauważymy, że można to tłumaczyć zarówno, jako skrzynię, klatkę piersiową, czy nawet trumnę.

Z ostatnią wersją związana jest pewna legenda z życia Edwarda Teach’a – jednego z najsławniejszych piratów świata, zwanego też Czarnobrodym. Dla tych, którzy niezbyt dobrze znają jego historię, wystarczy wspomnieć chociażby, że był to człowiek, który postanowił kiedyś sprawdzić, jak jest w Piekle. Kazał w tym celu zapalić siarkę w ładowni swojego statku i spędził tam załogę. Wytrzymał w trującym dymie najdłużej.

Ciężko o lepszy opis tej niewątpliwie ciekawej postaci. Louis Stevenson, autor „Wyspy Skarbów” dotarł kiedyś do legendy Teach’a, której fragment zacytował później w swojej powieści. Historia mówi, że pewnego razu kapitan postanowił porzucić piętnastu członków swojej załogi, pozostawiając ich na wyspie i odpływając. Powodem zachowania Czarnobrodego nie była prawdopodobnie złość. Próbował w ten sposób zapobiec ewentualnemu buntowi, więc wybrał osoby najmniej zadowolone z pracy na statku i wysadził je na Dead Men’s Chest Island.

Nazwa pochodzi od kształtu wyspy – przypomina ona pływającą po zatoce trumnę. Jest stosunkowo niewielka (ok. 150 metrów średnicy), posiada wysokie klify i przynajmniej w czasach Teach’a, nie porastały jej prawie żadne rośliny.

Dead man’s Chest miała się faktycznie stać trumną, ponieważ pozostawieni tam piraci zostali wyposażeni jedynie w szablę, oraz tyle rumu ile udało im się unieść. Lądując tam, nie wiedzieli nawet, co się dzieje. Wmówiono im, że zostają tylko wysłani, jako pierwsi.Dead_Chest_Island,_BVI Reszta miała zaraz dołączyć lub odpłynąć na jakiś czas i powrócić. Kiedy porzuceni zrozumieli swoją sytuację, mieli do wyboru już tylko śmierć z głodu, lub wzajemne pozabijanie się, w czym miał im pomóc rum – mógłby być powodem krwawej bójki, lub środkiem znieczulającym w razie podjęcia wspólnej decyzji o szybkim pozbawieniu się życia.

Czarnobrody liczył na to, że kiedy po miesiącu wróci na wyspę, zastanie tam piętnaście ciał. Ku jego rozczarowaniu okazało się, że porzuceni piraci przeżyli. Zniknął tylko rum. Niektórzy twierdzą, że wersja ta jest zbyt optymistyczna i piraci wcale nie pozostali na wyspie, a próbowali dopłynąć wpław na pobliską Peter Island. Gdyby się udało, mieliby tam dostęp do słodkiej wody i warunki, w których dałoby się przeżyć przez jakiś czas.

Nie zapominajmy, że Karaiby (bo stąd pochodzi legenda) są rajem na ziemi tylko i wyłącznie dla osób posiadających odpowiednie możliwości. Kiedy ktoś trafiał na wyspę pozbawioną roślin i wody pitnej, mógł zwykle wytrzymać nie dłużej, niż kilka dni. Woda morska wykończyłaby go jeszcze szybciej, niż brak jakichkolwiek płynów. Podobnie rum, który zostawiano porzuconym piratom. Miał on jednak jedną ważną zaletę – pijąc go, dużo łatwiej było skorzystać z broni, którą również zazwyczaj dostawali pozostawieni na wyspach piraci.

Możliwość popełnienia samobójstwa była nieporównywalnie łagodniejszą karą niż powolna śmierć z wyczerpania i odwodnienia, trwająca kilka dni. Wielu skazanych czekało jednak z nadzieją, że zostaną odnalezieni przez przepływający w okolicy statek i zabrani na stały ląd, lub przynajmniej na pokład. Nawet jako zakładnicy, mieliby wtedy szansę na powrót do dawnego życia. Podwładni Czarnobrodego nie dopłynęli jednak do Peter Island. Znaleziono tam tylko ich kości, wyrzucone przez morskie fale. Możliwe więc, że byli blisko celu w momencie, kiedy stracili już ostatnie siły.

Zatoka, w której zginęli nazywała się od tej pory Deadman’s Bay (Zatoka Umrzyka). Dla Teach’a wyspa-trumna mogła faktycznie kojarzyć się ze skrzynią ożywiającą zmarłych. Według pierwszej wersji legendy, zastał swoją załogę żywą po miesiącu (czyli czasie kilkukrotnie dłuższym, niż zakładał), lub jak mówi druga wersja, nie odnalazł ludzi wcale. Perspektywa próby przepłynięcia odległości pomiędzy wyspami mogłaby się wydać zbyt szalona na podejmowanie jej. Teach najprawdopodobniej uważał, że była część załogi zwyczajnie ulży sobie w cierpieniu, lub poczeka na śmierć z nadzieją, że zostanie odnaleziona, lub ich kapitan wróci.

Nawet jeżeli to tylko legenda, historia jest brutalnie prawdziwa. Nie jesteśmy w stanie nawet oszacować, jak wielu ludzi zginęło na piaszczystych, bezludnych wyspach, bez nadziei na ratunek. Wyspy te są rozsiane po morzu w większych i mniejszych odległościach. Te mniejsze i liczniejsze, bywają niezamieszkane nawet dziś, kiedy na całym świecie ludzie tłoczą się z powodu braku przestrzeni.

Życie na tych niewielkich kawałkach lądu byłoby po prostu zbyt uciążliwe, ponieważ są one oddalone od cywilizacji, a jednocześnie zbyt małe na założenie tam dużego, samowystarczalnego ośrodka. Gdyby dobrze poszukać, bardzo możliwe, że znaleźlibyśmy tam kości, lub nawet naturalnie zmumifikowane (chociaż w morskim klimacie trochę o to trudniej) zwłoki skazańców. Archeolodzy nie szukają ich, ponieważ interesują się głównie starożytnymi i średniowiecznymi skarbami historycznymi. Karaiby wciąż czekają na swoją kolej. Chociaż prezentują raczej nowożytną historię, nie sposób oprzeć się dreszczykowi emocji towarzyszącemu krwawym pirackim opowieściom…

Co się wydarzyło w Socorro? „Odrzutowy śmigłowiec”
Owady i ludzie - ten sam gatunek? Teoria ewolucji
Energia próżni
Niewiarygodne chronomiraże jeziora Bajkał
Zagadkowe strzały na płaskowyżu Ustiurt
Paradoksy Wszechświata