Nasza przepiękna błękitna planeta może posiadać kosmicznego sobowtóra – taką hipotezę przedstawił w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia znany rosyjski astrofizyk, profesor Kiryłł Pawłowicz Butusow. Według opinii wielu ufologów właśnie na tej planecie, skrytej dla nas za Słońcem, mogą bazować UFO regularnie odwiedzające Ziemię.
Wyobrażenia starożytnych o Antyziemi
Starożytni Egipcjanie uważali, że każdy człowiek posiada osobistego energetycznego, astralnego sobowtóra. Przypuszczalnie właśnie z czasów Starożytnego Egiptu, gdzie wyobrażenia o sobowtórach były szeroko rozpowszechnione, bierze swój początek hipoteza o istnieniu drugiej Ziemi. Na niektórych grobowcach egipskich widnieją dosyć zagadkowe wizerunki. W centralnej ich części znajduje się Słońce, po jednej jego stronie widać Ziemię, a po przeciwnej – jej sobowtóra. Obok widać postać człowieka, a obie planety są połączone przez Słońce prostymi liniami.
Może to świadczyć o tym, że starożytni Egipcjanie wiedzieli o istnieniu na sobowtórze Ziemi rozumnej cywilizacji. Niewykluczone też, że ta cywilizacja wywierała bezpośredni wpływ na życie w starożytnym Egipcie, przekazując miejscowej elicie wiedzę. Teorię istnienia sobowtóra Ziemi wysuwali też pitagorejczycy. Według relacji Arystotelesa taką koncepcję miał postulować Filolaos, który nadał planecie nazwę Antychton. Co ciekawe, ten uczony z tak odległych czasów twierdził, że nasza planeta jest zaledwie jedną z wielu w otaczającej nas przestrzeni. Filolaos z Tarentu w swojej koncepcji Wszechświata usunął Ziemię z centrum i umieścił tam wieczny ogień z rozmieszczonymi wokół niego sferami i Antyziemią, poruszającą się po dziesiątej sferze.
Obserwacje astronomów
Oczywiście, sceptycy z powątpiewaniem odnoszą się do teorii starożytnych; przecież kiedyś oni uważali również, że Ziemia jest płaska i spoczywa na żółwiach albo wielorybach. Z pewnością nie cała wiedza pierwszych uczonych okazała się prawdziwa, ale w przypadku sobowtóra Ziemi, który nazwano w naszych czasach „Glorią”, istnieją realne dane z obserwacji poczynionych w XVII wieku.
W styczniu 1662 roku dyrektor Paryskiego Obserwatorium, Domenico Cassini, zauważył w pobliżu Wenus nieznane ciało niebieskie w kształcie sierpa, podobnie jak Wenus w tym momencie, które rzucało cień, co było dowodem, że jest planetą, a nie gwiazdą. Cassini oszacował średnicę obserwowanej planety na jedną czwartą Wenus. Można przypuszczać, że była to właśnie Gloria. Następny jego zapis dotyczący obserwacji tej planety pochodzi z 1672 roku. Czternaście lat później, w 1686 roku, Cassini znowu zobaczył to samo ciało i odnotował ten fakt w swoim dzienniku.
- W październiku 1740 roku zagadkową planetę dostrzegł angielski astronom James Short, członek Królewskiego Towarzystwa Naukowego. Odkrył on, że planeta znajduje się w tej samej fazie, co Wenus i jest oświetlona przez Słońce. Short obserwował nieznaną planetę przez godzinę, aż została przyćmiona przez światło słoneczne.
- W maju 1759 roku obserwacji tej samej planety dokonał niemiecki astronom Andreas Mayer w Greifswaldzie.
- W następnych latach jeszcze kilku innych astronomów obserwowało tajemniczy obiekt koło Wenus, a ostatniej jego obserwacji dokonał 13 sierpnia 1892 roku amerykański astronom Edward Barnard. Dostrzegł on w pobliżu Wenus nieznany obiekt, który wycofał się następnie za Słońce.
Trudno przypuszczać, aby znani i uznawani uczeni mylili się. Prawdopodobnie widzieli oni Glorię, która ze względu na osobliwości swojej trajektorii tylko bardzo rzadko i przez krótki okres daje się obserwować z Ziemi.
Hipoteza Butusowa
W latach 90. ubiegłego wieku znany rosyjski astrofizyk, profesor Kiryłł Pawłowicz Butusow, poważnie wypowiedział się na temat realnego istnienia sobowtóra Ziemi. Za podstawę dla jego hipotezy posłużyły nie tylko wspomniane wyżej wyniki obserwacji, ale i pewne osobliwości ruchu planet w układzie słonecznym.
Na przykład, uczeni dawno już zauważyli niejakie odchyłki w ruchu Wenus po jej orbicie. Wbrew obliczeniom, ona a to wyprzedza swój „grafik”, a to opóźnia się. Kiedy Wenus zaczyna się śpieszyć na swojej orbicie, Mars zaczyna zostawać w tyle – i na odwrót. Takie zakłócenia ruchu dwóch planet można w pełni wyjaśnić obecnością na ziemskiej orbicie jeszcze jedno ciała niebieskiego – Glorii. Uczony jest przekonany, że sobowtór Ziemi skrywa przed nami Słońce. Jeszcze jeden argument za istnieniem Glorii można znaleźć w systemie satelitów Saturna, który stanowi poglądowy model Układu Słonecznego. W tym systemie każdy duży sputnik Saturna można odnieść do jednej planety naszego układu.
W tym systemie istnieją dwa księżyce Saturna Janus i Epimeteusz, które znajdują się praktycznie na jednej orbicie. Można je w pełni uznać za analogię do Ziemi i Glorii. Na ziemskiej orbicie, za Słońcem, znajduje się tzw. punkt libracyjny, czyli miejsce w przestrzeni, w układzie dwóch ciał powiązanych grawitacją, w którym trzecie ciało może pozostawać w spoczynku względem ciał układu. Punkt libracyjny nazywany jest także punktem Lagrange'a od nazwiska jego odkrywcy. Jest jedyne miejsce, gdzie może znajdować się Gloria. O ile porusza się ona z taką prędkością, jak Ziemia, to praktycznie zawsze pozostaje schowana za Słońcem.
Jak może wyglądać Gloria?
Według jednych opinii, składa się ona z pyłu i asteroid, schwytanych w pułapkę grawitacyjną. W tym wypadku planeta posiada niewielką gęstość i jest niejednorodna, tak pod względem gęstości, jak i składu. Podejrzewa się, że na Antyziemi może być bardziej gorąco, niż na naszej planecie. Atmosfera nie istnieje albo jest bardzo rozrzedzona. Życie, jak wiadomo, wymaga obecności wody. Większość uczonych nie oczekuje znalezienia na Glorii oceanów. Być może wody nie ma tam w ogóle - a zatem i życia. Zgodnie z innymi wyobrażeniami, Gloria jest bardzo podobna do Ziemi i zasiedlona przez istoty rozumne. Nie byłoby też nic dziwnego, gdyby mieszkańcy tamtej planety przewyższali nas stopniem rozwoju i od dawna obserwowali nasze poczynania. Nie należy się przy tym łudzić, że osobliwie pociąga ich nasza kultura i obyczaje; raczej szybko reagują na ziemskie próby jądrowe.
Wiadomo, że UFO były obecne w rejonach praktycznie wszystkich wybuchów jądrowych na naszej planecie. Nie pozostały bez ich uwagi również katastrofy w elektrowniach atomowych w Czenobylu i Fukuszimie.
Co może wywoływać takie szczególne zainteresowanie bronią jądrową i techniką atomową? Otóż Ziemia i Gloria znajdując się w punktach libracyjnych, mają z założenia niestabilne położenie. Wybuchy jądrowe są w stanie wybić Ziemię z jej punktu Lagrange'a, zakłócić bieg po orbicie i skierować w stronę Glorii. Katastrofalne dla obu planet byłoby zarówno bezpośrednie zderzenie jak i przejście w niewielkiej odległości od siebie. W drugim przypadku gigantyczne fale przypływu spustoszyłyby planetę. Najwyraźniej nasza cywilizacja z jej ciągłymi wojnami mocno drażni mieszków Glorii.
Hipotezy Kiryłła Butusowa znajdują zwykle błyskotliwe potwierdzenia, niewykluczone więc, że tak też będzie z jego hipotezą dotyczącą Glorii. A dlaczego mimo obecności wspaniałych teleskopów i kosmicznych sond do tej pory nie wykazano realnej obecności Glorii? Otóż znajduje się ona za Słońcem w niewidocznej dla nas strefie, a jeśli chodzi o kosmiczne aparaty, to są one zawsze wycelowane w konkretne obiekty, a zadania znalezienia Glorii nikt im dotąd nie postawił.